Cukiernia Lwowska Jana Michalika, mieściła się tuż za Bramą Floriańską w pobliżu Akademii Sztuk Pięknych.
Adepci malarskiej sztuki, ukończywszy Akademię, przesiadywali w Cukierni Michalika, która nosiła nieoficjalną nazwę Michalikowej Jamy. Karol Frycz, Kazimierz Sichulski, Witold Wojtkiewicz, Henryk Szczygliński, Stanisław Kuczborski to tylko niektórzy ze stałych bywalców Jamy i osławionego „stolika malarskiego”.
Niektórzy twierdzą, że właściciel lokalu nie bardzo rozumiał przesiadujących tu godzinami malarzy. Trudno w to uwierzyć że, ktoś kto nadawał poetyckie imiona produkowanym przez siebie ciastkom na przykład Carmen, Goplana, mógł być pozbawiony artystycznej duszy? Z drugiej strony może był silniejszy duch przedsiębiorcy, na przykład Jan Apolinary pierwszy wprowadził afisze promujące ciastka.
Do cukierni przychodziło mnóstwo gości, nie mogąc już pomieścić wszystkich, Michalik zdecydował się na otwarcie nowej, większej sali, której wystrój powierzył Fryczowi i Franciszkowi Mączyńskiemu. Panowie zamówili u Sichulskiego wielkie panneau, będące parafrazą Sądu Ostatecznego Michała Anioła z twórcami i uczestnikami zielonobalonikowych spotkań w roli głównej. Nawet nie przyszło im na myśl, że historia w pewnym sensie się powtórzy. Nagie namalowane postacie zbulwersowały stałego gościa cukierni, emerytowanego austriackiego generała że nie dopił on kawy, splunął i opuścił lokal. Doniesiono o tym Michalikowi. Ten przybiegł i oświadczył, że wyrzuci obraz jeżeli artysta nie pozasłania najdrażliwszych szczegółów. I tak samo jak Michał Anioł, Sichula musiał dorobić wszystkim kąpielowe majtki.
Inicjatorem powołani kabaretu Zielony Balonik był Jan Agust Kisielewski. Nazwa znalazła się ponoć sama: gdy nad ranem opuszczali cukiernię, natknęli się na chłopca sprzedającego baloniki – zielone jak nadzieje i jak nastroje przyszłych kawalarzy.
Komentarze
Prześlij komentarz